piątek, 3 kwietnia 2015

Okiem nie-eksperta: O Liście Motywacyjnym słów kilka i dlaczego jest on bez sensu

Wiele poradników, szkoleń, warsztatów wychwala jak bardzo List Motywacyjny (LM) jest sensowny, pomocny i jak go napisać, żeby rekruterom szybciej biło serce na jego widok. Czy to ma sens? Nie.


Po pierwsze: Do pracy na konkretne stanowisko zatrudniamy człowieka z potrzebnymi umiejętnościami i kwalifikacjami, nie jego własną reklamę.
W kwestii ocenienia ogarniętości potencjalnego kandydata każdy rekruter, który jakkolwiek jest sensowny, powinien wyczaić takie rzeczy na rozmowie rekrutacyjnej przez telefon czy to osobistej, z naciskiem na osobistą.

Uwielbiam sytuacje, gdy z miną eksperta rekruter twierdzi, że LM to podstawa egzystencji kandydata w procesie rekrutacyjnym i jest w stanie poprowadzić wykład o jego ultra-ważności, a na rozmowie rekrutacyjnej zapyta np. o Twoje mocne i słabe strony, dlaczego wysłał Pan akurat do nas CV.. etc.

Po drugie: Praktycznie przeszło w korporacjach do standardu, że swoją kandydaturę wysyłamy, przez wewnętrzny formularz rekrutacyjny. Z jakiegoś powodu stworzyli taki system i chyba nie po to, żeby było ładnie tylko żeby pomagał w pracy rekrutera. Osoba po drugiej strony przefiltruje sobie potencjalnych kandydatów wg klucza np.: miejscowość - Kraków, wykształcenie: wyższe, kierunek o charakterze: przyrodniczym, skąd dowiedziałeś się o ofercie: pracownik firmy. Proszę podać mi miejsce, gdzie dane z LM będą wyświetlone w czymś takim. Przeklikałam wiele tego typu formularzy i spotykam się z sytuacją, że LM zamieszcza się w załączniku. U niektórych można wpisać w osobne okienko (szukają po słowach kluczowych?). LM nie ma sensu merytorycznego i już widzę rekrutera, który ma do przeprowadzenia miliard stanowisk i będzie bawił się w (ewentualne) wpisywanie słów kluczowych czy ściąganie i czytanie całego listu.. litości..

Po trzecie: W sumie ten punkt powinien być na samym początku - Jeśli wszyscy mówią Ci, że nikt tak na prawdę nie czyta CV, ale "skanuje go wzrokiem", poświęca (aż!) 6 sekund na "spojrzenie" na aplikację itp. I później te same osoby doradzają Ci jak pisać list motywacyjny to chyba coś jest tu nie tak.
Czy rekruter, który nie czyta CV tylko je skanuje  nagle zmieni taktykę i wnikliwie zacznie czytać ścianę tekstu? I don't think so...

Po czwarte: Miałam kiedyś przyjemność uczestniczyć w warsztacie jak skutecznie poszukiwać ofert pracy w jednej z agencji rekrutacyjnych. Dyrektor tej agencji stwierdził, że list motywacyjny nie ma znaczenia dla tworzenia bazy kandydatów, ponieważ tych danych nigdzie nie zachowa. Dane z życiorysu można zachować - Twoje dane kontaktowe, dotychczasowe zatrudnienie, umiejętności czy wykształcenie.
Listu, w którym prezentujesz swoje przemyślenia jak dotychczasowa praca nauczyła Cię konkretnych umiejętności i jak to może być przydatne z punktu widzenia obecnego stanowiska, nie zachowa się w bazie. CV można zostawić do przyszłych rekrutacji, listu nie bardzo..

Po piąte: Jeśli ja spotykam się z sytuacjami, że ktoś dzwoni do Pana Szpaaka! i widzi u niego w CV to czego nie wpisał, albo przekręca informacje lub dokładnie nie przeczytał i dopytuje się o to co było zawarte w CV to jakim cudem takie osoby a) będą chciały zabrać się za dłuższą lekturę niż kilka punktów w CV, b) prawidłowo odczytają i nie przekręcą informacji zawartych w LM?


Napiszcie w komentarzu co myślicie o pisaniu listu motywacyjnego.

Jeśli macie jakieś ciekawe doświadczenia z rekrutacjami to czujcie się zaproszeni 

do wysłania swojej opowieści na maila. 

Ciekawsze z nich opublikuję na blogu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaraz spojrzę, nałożę cenzurę i Twój komentarz, będzie udostępniony na blogu :D