piątek, 24 kwietnia 2015

E-commerce? Ekomers? Komercica? Komarcica :D

Wcześniejszy post był o zbieraniu drobniaków w internecie. Od niedawna rozpoczęłam swoją przygodę ze sklepem internetowym :)
Jestem teraz Panią Konsultantką Avon i moje miejsce w necie powiększa się.

Dlaczego Avon? Szczerze? ;) Ostatnio interesowałam się sprzedażą kosmetyków w ramach
Oriflame lub Avonu (pewnie jestem pod wpływem mojego tematu pracy magisterskiej ;P) i zobaczyłam, że mogę dostać punkty w ramach Payback za dołączenie do Avonu i złożenie zamówienia XD ach te punkciki, naklejki, rabaciki, pakieciki
i inne pierdółki ;P
No niestety miałam za mało czasu, więc nie udało mi się z tym ogarnąć.

W każdym razie nie chcę wciskać kitu ludziom, więc sama zaczęłam wnikać co i jak z tymi produktami i przygotowałam taką o to prezentację na temat składnika, który jest teraz w nowej linii produktowej Avonu :)
Nasiona Chia pod lupą - prezentacja slideshare

Jak podbijać internety to na całego!  :D

Jak już jesteśmy przy malowankach to polecam filmik - wieje trochę sfazowaniem i wyćpieniem, ale w sumie fajnie by było, gdyby dzieciaki miały raczej nowoczesną formę czegoś takiego niż programy w stylu: poznaj swoją dziewczynę po kształcie pipki albo inne warsaw whore :P
Malowanki Franka Firanki - lata '90 mocno

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Moje pierwsze kroki w e-commerce

Moje pierwsze kroki w e-commerce jak to dumnie brzmi.. <minuta_napawania_się_zajebistością> #skromna #ojtamojtam
Nie no serio, po prostu odkryłam na nowo filozofię podwórkową:

grosz do grosza, a będzie kokosza

W związku z tym, że trudno mi było połączyć pracę w moim mokotowskim mordorze z pisaniem pracy magisterskiej to stwierdziłam, że udam się na przymusowy urlop opiekuńczy dla mojej magistereczki.
Niestety piszę i piszę, a końca nie widać i okazało się, że jednak człowiek potrzebuje pieniędzy do życia...

Stwierdziłam, że najlepszym pomysłem będzie ogarnianie różnych źródeł internetowego ciułania.

Odkryłam 2 lata temu stronkę, gdzie wyklikuję reklamy
po 10 groszy, 20 groszy - szał piniondzów :D
Założyłam sobie oddzielnego maila i jak się okazało, że spamerstwo nie jest aż takie straszne jak oczekiwałam, aczkolwiek każdemu poleciłabym oddzielne konto na takie pierdółki.
Pomyślałam, że jeśli mi to nie przeszkadza w moim niespokojnym egzystowaniu to mogę tak sobie klikać w drodze do pracy na telefonie. Wszędzie gdzię muszę zmarnować czas - poczta, bank, dojazdy do różnych miejsc, gdzieś zawsze poczekać muszę - to czemu nie puścić w eter kliku za 10 gr, kiedy mi się zwróci to zwróci, ale kaska zawsze na propsie.

Szkopuł jest taki, że można wypłacić dopiero jak wyklikamy 200zł :)
No ale w tym przypadku cierpliwość jest wynagrodzona - poza tym kto powiedział, że czekanie w kolejce jest wysokoopłacaną posadą XD Wyklikujcie drobniaki - za zapisanie się 20zł :)
A jak nie chcesz zarabiać na oglądaniu reklam i nie potrzebujesz 200zł to nie klikaj ;)
Ermail - (nie)chciane reklamy ;)

Jak przepadnę po tym obrazku to znaczy, że poszłam siedzieć w imię wolności słowa i tolerancji ;) :*
Miłego dzionka :*
Obrazek z kokietkowo.pl



piątek, 17 kwietnia 2015

Uzupełnienie do poradnika jak przetrwać na targach pracy

Mój pierwszy siedmioslajdowiec na Slideshare :)
Najedź kursorem i kliknij na ukryty link w kolejnej linijce - w dodatkowym oknie otworzy się strona z moją prezentacją.
Przez weekend zastanowię się co będzie tematem kolejnego posta i coś przygotuję na przyszły tydzień :) Do usłyszenia - Ahoj!


Targi Pracy/ Staży/ Praktyk - podsumowanie obserwacji




Mądrzy Panowie i Mądre Panie rozpisują się w studenckich czasopismach i stronach internetowych jak skutecznie przygotować się na targi.
Okej, ale czy to wszystko ma sens? 
Co robić, żeby skorzystać na chodzeniu od stanowiska do stanowiska jak jacyś Świadkowie Jehowy?

Zazwyczaj chodzenie na targi pracy/ praktyk nie ma sensu poza zebraniem tony ulotek, baloników, reklamówki długopisów i  zeszycików, jak stanowisko jest zorganizowane na bogato to można upolować inne cudeńka czy też najeść się cukierków, ciasteczek etc.

Nie wierzcie tym, którzy twierdzą, że trzeba zabrać CV i LM na targi -  na to wygląda, że taką poradę pisze osoba, która nigdy nie była na targach; każdy Ci powie: Jak jesteś zainteresowany być naszym korpo-niewolnikiem to zapraszamy na naszą stronę www.mordor.pl i wypełnienie naszego formularza dla kandydatów. Jedyny przypadek, kiedy widziałam, że ktoś brał od kogoś CV to był McDonald's. :)

Jeśli chcesz, żeby Twoja obecność na tym wydarzeniu była sensowna to:
  1. przeczytaj jakie firmy będą wystawiały się
  2. zastanów się nad celem odwiedzin stanowiska - jakie zadałbyś pytania, co chcesz od nich się dowiedzieć, bądź konkretny/a
  3. zaplanuj sobie kierunek chodzenia po stanowiskach, żebyś nie musiał używać kompasu w trakcie odwiedzin i marnował/a czas na szukanie tego czego nie zgubiłeś
  4. sprawdź wydarzenia towarzyszące - warsztaty, szkolenia etc., jeśli jest coś co może Ci się spodobać, zainteresować to zapisz się
  5. przygotuj sobie potencjalne pytania dla prowadzącego wydarzenie towarzyszące - nie będziesz zauważony/a przez pracownika firmy, jeśli będziesz siedział/a w ostatnim rzędzie i gadał/a z kumplem/psiapsiółą to nie gimbaza ;)
  6. jeśli odwiedzasz stanowiska firm to nie rzucaj się na żarcie i gratisy jak Janusz (pozdrawiam wszystkich Januszy :) ) tylko porozmawiaj z tym pracownikiem - jemu też się nudzi na tych targach ;)
Kiedyś byłam na targach na Stadionie Narodowym i dostałam pendrive'a za samą rozmowę i właśnie nie rzucanie się na żarło jak bydlątko. Niezbyt pozytywnie o takich ludziach wypowiedział się darczyńca.

Jak coś przyjdzie mi do głowy to uzupełnię posta ;) 



środa, 8 kwietnia 2015

Zapowiedź posta o Targach Pracy

W związku z tym, że ten temat nie jest zbyt często poruszany to kolejny post będzie poświęcony Targom Pracy i/lub Staży. W związku z tym, że miałam do czynienia z targami pracy tylko dla studentów z kierunków ekonomicznych oraz przyrodniczych to oczywiście to nie jest pełny obraz, ale napiszę jak przekładają się zalecenia oraz porady internetowe/czasopismowe etc. na faktyczny wygląd Targów Pracy i co praktycznie jest istotne lub co faktycznie można ugrać.

Jeśli nie zdążę napisać dla Was jeszcze na dzisiaj to już na 1000000% będzie w piątek.

Jesteśmy w kontakcie :*

niedziela, 5 kwietnia 2015

Z cyklu: Pan Szpaak! na rynku pracy - odcinek 2



Dzisiaj będzie metaforycznie, bo internety nie mają końca i pamiętają wszystko, więc nałożyłam cenzurkę :3
Może jak coś mi się przypomni dodatkowego to w trakcie dopiszę do tego odcinka.

Rzecz taka się działa: Pan Szpaak! stwierdził, że musi wylecieć z gniazda (z firmy), które było niezbyt przyjemne dla niego, ponieważ inne ptaki (pracownicy) wolały zaprowadzać patologię i srać sobie na łeb, zamiast wspierać się i śpiewać w tym samym chórze.
Po prostu Pan Szpaak! musiał wylecieć z tego gniazda, bo gałązki już kłuły go w dupsko do krwi.
 Każdy by odleciał na jego miejscu :P

Co zrobił nasz bohater w obliczu patologii w gnieździe? W związku z tym, że nie jest on ptasiorem-kretynem, tylko kulturalnym Szpaakiem! to miał relacje z innymi ptakami (pracownikami) - jakimiś Spoko Orzełami, Advice Duck'ami etc.
Jedna Advice Duck poradziła mu firmę, gdzie może zgłosić się na rekrutację i w sumie to ona mu pomoże i poleci go w innej firmie.

No kurde, lepiej Szpaak! nie mógł się ustawić. Pomimo, że gniazdo przybrało formę kleszczo-pijawki (a to jeszcze nie była ostateczna forma) to znalazł sojusznika.
To się nie zdarza, ale jednak miał szczęście!
Prawdziwy Szpaak! the system!

Okey, został zaproszony, poszedł na rozmowę i na rozmowie doszło do kulminacyjnego momentu, do którego dochodzi przy każdej rozmowie czyli dlaczego Panie Szpaaku! zrezygnował z gniazda?

Przeprowadźmy symulację sytuacji.
W tym miejscu możesz wpisać dowolny Twój pomysł na odpowiedź na pytanie - dlaczego zrezygnowałeś z pracy:
.................................................................................................................
Ha! Nie dostałeś tej roboty! Fuck you. Tak na prawdę to nie mam z kim rozmawiać i hobbystycznie zaprosiłam Cię na rozmowę kwalifikacyjną.


Tak wygląda przeciętna rozmowa Pana Szpaaka!
Frustrujące jak cholera.
Wiedz, że Szpaak! wyćwierkolił wszystkie możliwe opcje.
Tak, zdążył wszystkie - miał tyle rozmów.





Na nic mu się zdało polecenie z poprzedniego gniazda. Biedny Pan Szpaak! musiał obmyśleć kolejny plan jak "podbić serce" rekruterki.



Wystąpili:
Spoko Orzeł
http://besty.pl/3612452

Advice Duck
http://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2014/07/0c9a4ac718828ac1c63d9b87e3ebc797_gif.gif

Typowy ptasi patolog:
 https://zyciewmiescie.files.wordpress.com/2012/10/wronka-na-c59bmietniku.jpg


Nasze Pierwsze Święta Wielkanocne :)

To są pierwsze Święta Wielkanocne po mojej stronie internetów, więc w sposób szczególny 

Życzę Wam Wszystkiego Najlepszego w Dniu Zwycięstwa Dobra nad Złem!


Serdecznie zapraszam do wysyłania pomysłów o czym chcielibyście czytać na moim blogu. W związku z tym, że jestem na skromnym początku mojej przygody z bloggowaniem, więc chciałabym, żeby te miejsce było Waszą przystanią :)


Pozdrawiam Was ciepło!
Mortenebra

piątek, 3 kwietnia 2015

Okiem nie-eksperta: O Liście Motywacyjnym słów kilka i dlaczego jest on bez sensu

Wiele poradników, szkoleń, warsztatów wychwala jak bardzo List Motywacyjny (LM) jest sensowny, pomocny i jak go napisać, żeby rekruterom szybciej biło serce na jego widok. Czy to ma sens? Nie.


Po pierwsze: Do pracy na konkretne stanowisko zatrudniamy człowieka z potrzebnymi umiejętnościami i kwalifikacjami, nie jego własną reklamę.
W kwestii ocenienia ogarniętości potencjalnego kandydata każdy rekruter, który jakkolwiek jest sensowny, powinien wyczaić takie rzeczy na rozmowie rekrutacyjnej przez telefon czy to osobistej, z naciskiem na osobistą.

Uwielbiam sytuacje, gdy z miną eksperta rekruter twierdzi, że LM to podstawa egzystencji kandydata w procesie rekrutacyjnym i jest w stanie poprowadzić wykład o jego ultra-ważności, a na rozmowie rekrutacyjnej zapyta np. o Twoje mocne i słabe strony, dlaczego wysłał Pan akurat do nas CV.. etc.

Po drugie: Praktycznie przeszło w korporacjach do standardu, że swoją kandydaturę wysyłamy, przez wewnętrzny formularz rekrutacyjny. Z jakiegoś powodu stworzyli taki system i chyba nie po to, żeby było ładnie tylko żeby pomagał w pracy rekrutera. Osoba po drugiej strony przefiltruje sobie potencjalnych kandydatów wg klucza np.: miejscowość - Kraków, wykształcenie: wyższe, kierunek o charakterze: przyrodniczym, skąd dowiedziałeś się o ofercie: pracownik firmy. Proszę podać mi miejsce, gdzie dane z LM będą wyświetlone w czymś takim. Przeklikałam wiele tego typu formularzy i spotykam się z sytuacją, że LM zamieszcza się w załączniku. U niektórych można wpisać w osobne okienko (szukają po słowach kluczowych?). LM nie ma sensu merytorycznego i już widzę rekrutera, który ma do przeprowadzenia miliard stanowisk i będzie bawił się w (ewentualne) wpisywanie słów kluczowych czy ściąganie i czytanie całego listu.. litości..

Po trzecie: W sumie ten punkt powinien być na samym początku - Jeśli wszyscy mówią Ci, że nikt tak na prawdę nie czyta CV, ale "skanuje go wzrokiem", poświęca (aż!) 6 sekund na "spojrzenie" na aplikację itp. I później te same osoby doradzają Ci jak pisać list motywacyjny to chyba coś jest tu nie tak.
Czy rekruter, który nie czyta CV tylko je skanuje  nagle zmieni taktykę i wnikliwie zacznie czytać ścianę tekstu? I don't think so...

Po czwarte: Miałam kiedyś przyjemność uczestniczyć w warsztacie jak skutecznie poszukiwać ofert pracy w jednej z agencji rekrutacyjnych. Dyrektor tej agencji stwierdził, że list motywacyjny nie ma znaczenia dla tworzenia bazy kandydatów, ponieważ tych danych nigdzie nie zachowa. Dane z życiorysu można zachować - Twoje dane kontaktowe, dotychczasowe zatrudnienie, umiejętności czy wykształcenie.
Listu, w którym prezentujesz swoje przemyślenia jak dotychczasowa praca nauczyła Cię konkretnych umiejętności i jak to może być przydatne z punktu widzenia obecnego stanowiska, nie zachowa się w bazie. CV można zostawić do przyszłych rekrutacji, listu nie bardzo..

Po piąte: Jeśli ja spotykam się z sytuacjami, że ktoś dzwoni do Pana Szpaaka! i widzi u niego w CV to czego nie wpisał, albo przekręca informacje lub dokładnie nie przeczytał i dopytuje się o to co było zawarte w CV to jakim cudem takie osoby a) będą chciały zabrać się za dłuższą lekturę niż kilka punktów w CV, b) prawidłowo odczytają i nie przekręcą informacji zawartych w LM?


Napiszcie w komentarzu co myślicie o pisaniu listu motywacyjnego.

Jeśli macie jakieś ciekawe doświadczenia z rekrutacjami to czujcie się zaproszeni 

do wysłania swojej opowieści na maila. 

Ciekawsze z nich opublikuję na blogu ;)

Z cyklu: Pan Szpaak! na rynku pracy

Tym postem rozpoczynam cykl opowieści jakie sytuacje spotykały Pana Szpaaka! jak szukał pracy.
Pan Szpaak! będzie pseudonimem Pokemona, którego hoduję sobie w domu, a nazwa jest znana dla tych, którzy znają go osobiście ;)
W związku z tym, że nigdzie nie spotkałam tak porąbanej ścieżki kariery to stwierdziłam, że musi to być uwiecznione dla przyszłych pokoleń. Różni ludzie przychodzili do mnie po rady jak sobie poradzić na rynku pracy, albo po odpowiedź na pytanie "co ja mam ze sobą zrobić?!" :) Cudnie!

Przy tych wszystkich historiach jakie słuchałam jako dyżurny ksiądz czegoś takiego nie widziałam.
Pan Szpaak! skończył studia dzienne na kierunku zamawianym i od 2 lat tuła się po jakiś dziwnych miejscach 0.o Splot dziwnych przypadków i nietypowych to drugie imię jego kariery zawodowej.

Zacznijmy od jednej z sytuacji (nie jakiś hardkor, ale było ciekawie):
Pan Szpaak! szukając ostatniej deski ratunku, gdzie desperacja zaglądała zza winkla stwierdził, że zapyta się kumpla czy może go polecić w firmie, żeby mógł startować na.... studenckie praktyki bezpłatne (z tego względu, że studentem to on już nie jest). Kolega w swej dobroci udzielił mu pomocy i stwierdził, żeby przesłał mu CV to pogada z dziewczyną z działu rekrutacji.

Dziewczyna nie dość, że udzielała rad jako ekspertka od rekrutacji to stwierdziła, że najlepiej jak zastosuje się do jej najlepszych wytycznych, które obmyśliła wykorzystując swój geniusz i zmysł ogarniętości. Wytyczne te były... odwrotnością tego co się mówi, jak CV ma wyglądać. Wskazówki te były klasycznymi błędami, których należy unikać w CV, a ona je podawała jako prawdę objawioną, że tak się robi.. Hmm.. jeszcze raz powiem, po prostu geniusz!
To jednak i tak jest pryszcz przy tym co sobie zażyczyła - Pan Szpaak! dla czcigodnej rekruterki miał napisać - LIST MOTYWACYJNY NA BEZPŁATNE PRAKTYKI...
Przytoczę tylko cytat kumpla, jak to usłyszał i tym samym zakończę mój wywód:
"chcem u was robic praktyki bo lubie zapierdalac za darmo

gdybym urodził sie w 18 wieku był bym czarny i zbierał bawełne"
Dziękuję i dobranoc :)

#InternetyMocno #ByłoNaFejsiku


Taka sytuacja: od ok. 2 tyg mam bóle mięśniowo-szkieletowe i w skrócie czuję się jakbym była zardzewiała non stop i muszę strzelać każdym stawem (nawet klatą!); stwiedziłam, że mam tego dosyć i chcę czuć się normalnie a nie wymiendrolona, więc chciałam znaleźć może jakieś ćwiczonka albo cuś co bardziej pomoże niż to co robię do tej pory, ale żeby sobie pomóc trzeba wiedzieć, w którą stronę pójść i co faktycznie przyniesie efekt. Miałam przyjemność zobaczyć taki o to wynik moich poszukiwań na jednej ze stronek (lol)
dreszczyk grozy.
Oh czuję się taka zaopiekowana przez Internety :) W mig wyzdrowiałam :P

Siemanko :)

Siemanko!

Wpadłam na bardzo oryginalny pomysł, że założę bloga. W sumie to nie wiem o czym pisać. Chciałam pisać o mediach społecznościowych, o motywowaniu, o śmiesznych kotach, a skończyło się na tym, że w końcu nic nie zaczęłam :P Do rozpoczęcia zmotywował mnie kumpel, który stwierdził, że fajnie byłoby, gdybym zaczęła pisać. Poradził mi, żeby było zabawnie i często.
Co prawda jestem pierwszą betoniarą i naśladowczynią Strasburgera, a z tą częstotliwością też ciężko, ale jak to się mówi pierwsze koty za płoty.
Ostatecznie stwierdziłam, że w sumie mam w zanadrzu (nie)śmieszne historie z życia wzięte, więc trochę popiszę o moich osobistych doświadczeniach w krzywym zwierciadle. Tak bardzo oryginalnie i pomysłowo. ;) Może później sami stwierdzicie jakie tematy Was rozpalają i chcielibyście poczytać.

Tym samym witam Was serdecznie w mym królestwie!
I cytując klasykę:
"Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie!" 
 z Na lipę od J.Kochanowskiego

Buźka! :)
Mortenebra

psst. i oby lipy nie było ;) musiałam pojechać z tym betonem, nie wytrzymałabym :P